• Kultura, głupcze!

    Gra o tron: 4x6: Wszystko przez gołębie



    Nareszcie! Wiedziałem, że po moim ostatnim tekście twórcy serialu ugną się i wprowadzą trochę więcej akcji. W końcu dostaliśmy taki odcinek, dla jakich chce się oglądać "Grę o tron". Przewidziałem też, że akcja wreszcie przeniesie się do nowego miejsca – Braavos. 

    (Uwaga – klikniesz – przeczytasz moje refleksje o odcinku.
    Uwaga – klikniesz i czytałeś książki – nie spojleruj w komentarzach!)




    Pierwsi w serialu zrobili to Stannis i ser Davos,  płynący tam w jednym konkretnym celu, który uwielbia realizować tak wielu Polaków – wyciągnąć pożyczkę od banku. Przedstawiciele początkowo dość niechętni Stannisowi, w końcu ugięli się pod wpływem retorycznych zdolności Cebulowego Rycerza i… najrzadziej uśmiechający się spośród Baratheonów może stać się groźny jeszcze w tym sezonie. 

    Yara Greyjoy, czyli kobieta z jajami, płynie natomiast na ratunek swojemu bratu. Theon, zamknięty w klatce, mając za kompanów psy, został przez Ramsay’a Snowa tak dobrze wytresowany, ze sprzeciwia się swojej siostrze i nie pozwala się uratować. Upłynęło trochę krwi, Yara zarobiła ugryzienie od Theona psa Fetora i dość szybko zrezygnowała z pomysłu uratowania swojego brata.

    Narzekałem ostatnio dużo, że w wątku Daenerys mało się dzieje. Dziś widzieliśmy ją jako królową, która musi zmierzyć się z podwładnymi  i ich prośbami. O ile zapłata za spalone przez smoka owce była jeszcze z gatunku problemów do rozwiązania, o tyle żądanie Hizdahra zo Loraqa, dotyczące godnego pochówku jego ojca (który wciąż, wraz z innymi panami, wisi) było już z zupełnie innej ligi. Matka Smoków wreszcie przekonuje się, że jej zwycięstwa, które wcześniej przyszły tak łatwo, nie zwiastują wcale prostego rządzenia.


    Spotkała się też Mała Rada z gościnnym występem Oberyna Martella. Varys jak zwykle miał doskonałe informacje, szczegółowe („zdaje się, że Ogar użył słów „jebać króla”) i jeszcze bardziej szczegółowe, dotyczące postępów Daenerys za Wąskim Morzem. Cersei, genialna królowa regentka lekceważy zupełnie smoki i armię Zrodzonej z Burzy, co świadczy chyba tylko o jej krótkowzroczności.

    Mieliśmy również do czynienia z ciekawą rozmową Oberyna i Varysa, w której dowiedzieliśmy się, że łysy eunuch pochodzi z Essos, czyli regionu bliskiego Martellowi. 

    I wreszcie – coś, na co czekaliśmy, czyli proces Tyriona. Początkowo, karzeł podchodzi do tego z maksymalnym dystansem, z jakim można podejść, będąc oskarżonym o zabójstwo króla. Chwilę później występuje zawzięty ser Meryn, zeznający przeciwko Tyrionowi, potem to samo powtarza maester Pycelle, a na deser Cersei, kłamiąc jak z nut. Niestety, trafili się świadkowie, z którymi Tyrion miał na pieńku podczas pełnienia funkcji Namiestnika Króla i Starszego nad Monetą. Przeciwko zeznaje też Varys, który już wcześniej otwarcie zapowiedział, że dla dobra królestwa i swojej głowy będzie stał po stronie Cersei. 

    W przerwie w posiedzenu, Jaime interweniuje u Tywina i pokazuje braterską miłość, jaką darzy swojego niższego brata. Prosi o to, aby Ojciec Lannister pozwolił swojemu synowi żyć, a w zamian jest nawet gotów wystąpić z Królewskiej Gwardii, osiąść w Casterly Rock i spłodzić kilku małych, tym razem prawowitych Lannisterków. Wyczuwam, że tak wcale nie będzie, a Jaime, mimo wszystko, ma jakiś większy plan, w którym uwzględniony jest także Tyrion. Tywin, dobrotliwy Namiestnik, zgadza się na darowanie życia Tyrionowi i wysłanie go na Mur. Słabo. Tak się nie stanie. Czy ktoś w to wierzy?


    Po przerwie następuje bardziej emocjonalna część procesu. Na świadka wezwana zostaje Shae. (przez kogo?! Varysa? Zdaje się, że tylko on o niej wiedział, choć, gdy Bronn odprowadzał ją na statek, powiedział Tyrionowi, że ktoś go śledził) Wtedy dzieje się coś, co kompletnie nie zgadza mi się z tym, co wcześniej widzieliśmy w serialu. Prawdopodobnie urażona tym, że Tyrion ją odesłał (dla jej bezpieczeństwa! Sami widzieliśmy z jakim trudem to zrobił!) zdradza go i mówi o tym, że wraz z Sansą zaplanował morderstwo króla Joffrey’a. (jak widać, Joffrey jest irytujący nawet po swojej śmierci) 

    Upokorzenie, którego doświadcza w tym momencie Tyrion jest nie do zniesienia, nawet dla niego. Nie dziwi więc, że w końcu wybucha i wygłasza bardzo emocjonalną przemowę, w której przeklina każdego mieszkańca Królewskiej Przystani, zdradza, że żałuje, że wszystkich ich uratował przed Stannisem. A jedno z największych oskarżeń wysuwa wobec Tywina – „jestem winny bycia karłem”. Na szczęście chwilę później wpada na pomysł próby walki. Jedna już zakończyła się dla niego pomyślnie (podczas „odwiedzin” u Lady Arryn). Jak będzie tym razem? Przyznam się, że genialnie przewidziałem, co będzie się działo już niedługo i nie mogę doczekać się kolejnych odcinków. 


    zdjęcia: http://www.tv.com , http://www.forum.forsal.com

    2 komentarze :

    1. Anonimowy12/5/14 13:19

      Genialnie przewidziałeś? Idź się schowaj.

      OdpowiedzUsuń
    2. Ten motyw z Theonem był trochę żenujący. Jakiś skrót budżetowy ? Co to kurna było. Ścięcie kadru i płyną z powrotem ....

      OdpowiedzUsuń