• Kultura, głupcze!

    Gra o tron: 4x3: Kajdany, kajdany, kajdany



    Po takich cudach, jakie działy się w drugim odcinku musiało nastąpić spowolnienie i wyciszenie nastrojów. Dlatego najnowszy odcinek jest raczej dość powolny, bez scen, w których krzyknęlibyśmy „wow!”.

    (Uwaga – klikniesz – przeczytasz moje refleksje o odcinku.
    Uwaga – klikniesz i czytałeś książki – nie spojleruj w komentarzach!)


    Zaczynamy końcówką poprzedniego odcinka – Joff leży martwy, Cersei rozpacza i każe pojmać Tyriona, Tywin jest zdezorientowany, choć szybko przejmuje dowodzenie w mieście. A Sansa ucieka z ser błaznem Dontosem. Po kilku krótkich machnięciach wiosłami dostaje się ona w łapy Littlefingera. I teraz wszyscy, którzy są zdania, że to on stał za otruciem króla mogą przeżywać cichą satysfakcję. To on kazał wykonać naszyjnik, który prawdopodobnie stał się źródłem śmierci króla. Mamy więc kolejnego podejrzanego. Ja w winę Littlefingera nie wierzę. (tzn być może ma w tym jakiś swój udział, ale na pewno morderstwo nie było jego planem od początku do końca).

    Biedna Margery. Jej mąż Renly, uwielbiający facetów, zginął przebity włócznią. Jej mąż Joffrey, uwielbiający dręczyć zwierzęta, został otruty. Co ma sobie pomyśleć ładna dziewczyna, której wybrańcy tak kończą? Rozmowa z babcią pokazuje, że Lady Olenna doskonale rozumie zawiłości polityki, mariaży i umacniania siły rodu. Jednocześnie nie zauważyłem żadnej, nawet najmniejszej sugestii, że to ona stała za zamordowaniem Joffa.

    Tommen będzie teraz królem. Tywin w dość krótkich słowach układa sobie nowego władcę pod siebie. Jaki powinien być król? Dobry? Sprawiedliwy? Silny? Religijny? Mądry! Powinien być mądry, a co za tym idzie słuchać swoich doradców. A kto jest poważniejszym doradcą od Namiestnika Króla? Gdyby zorganizować zawody w knuciu intryg i wpływaniu na ludzi do finału zapewne weszłaby Lady Olenna i właśnie Tywin.

    A chwilę później mamy zachowanie, które pasuje raczej do dzikich Dornijcyzków, niż kulturalnych Lannisterów. Do Cersei, opłakującej syna przychodzi Jaime. Jesteśmy świadkami krótkiej rozmowy, pokazującej, kto czego pragnie (Cersei – śmierci Tyriona, Jaime – Cersei). Ostatecznie wygrywa Jaime i spełnia swoje żądze kilka centymetrów od ich martwego syna. Wygląda to tak, jakby Królobójca naprawdę kochał swoją siostrę, a ona utrzymywała tylko pozory, aby móc go wykorzystać. Jaime Lannister w niczym nie przypomina już księcia z bajki z pierwszego sezonu. 


    Nareszcie powrócili! Arya z Ogarem. Starkówna wkręca obcemu naiwną gadkę, przedstawiając Ogara jako swojego ojca i dobrze kłamiąc, że walczył za Tullych z Riverrun. Dzięki niej zaserwowano gulasz z królika. Przy okazji mieliśmy całkiem zabawną scenę z nieokrzesanym i niereligijnym Ogarem. I gdy już wydaje nam się, że się zmienił, że zaczął kierować się w życiu mniej inwazyjnymi dla innych zasadami, dostajemy starego, dobrego Ogara. Cios w łeb, sakiewka ze srebrem zabrana, odjeżdżamy.

    Sam wywozi Goździka do Mole’s Town – burdelu, gdzie uważa, że będzie bezpieczniejsza. Nuda. Zdecydowanie ciekawiej jest, gdy widzimy sceny z Jonem Snow. (kto by się spodziewał!) Dzicy idą na mur. Jeszcze powoli i ostrożnie, bowiem nadal wierzą, że Czarnego Zamku broni tysiąc ludzi. Jon po raz kolejny sprzeciwia się dowodzącym, co wychodzi mu na dobre – zyskuje coraz lepszą pozycję wśród braci ze Straży. Można się spodziewać, że już w następnym odcinku wrony wyruszą za mur zabić buntowników, którzy zamieszkali u Crastera. Przy okazji poznajemy kolejne zwyczaje Dzikich – jedzenie ludzi i doskonałość w atakowaniu małych wiosek – można by rzec „rach, ciach i po sprawie”.

    Powróciły też sceny ze Stannisem. Melisandre zapewne będzie się teraz chełpiła swoją wielką mocą („Joffrey Baratheon… uzurpator”). W jej magię zaczął wierzyć nawet ser Davos, który zbiera po głowie od Stannisa. Król staje się w końcu bardziej żywiołowy, chce odnowić swoje roszczenia do tronu, bo teraz właśnie sytuacja do tego jest idealna. Ale jak to zrobić bez wojska i złota? Tu z pomocą przychodzi ser Davos, który pisze list do Żelzanego Banku w Braavos w imieniu swego króla. Nauka czytania nie poszła na marne, Cebulowy Rycerzu! Przy okazji – dobre zdanie Stannisa - „Nie skończę jako strona w czyjejś kronice”. Oby w końcu zaczął bardziej działać, a mniej snuć się z ponurą miną po swoim ponurym zamku, spotykając ponurych ludzi.

    Oberyn Martell korzysta z uroków stolicy i wciąż się bawi. Z kobietami i mężczyznami. Do wyboru do koloru. Zawsze jednak ktoś mu w tym przeszkadza. Wcześniej Tyrion, dziś Tywin. Dowiadujemy się, że Oberyn studiował trucizny w Cytadeli (kolejny podejrzany o zamordowanie Joffa?), że jest potrzebny Lannisterom. Manipulant Tywin znów działa i widać, że jest w wysokiej formie. Oberyn jak na razie jest dość porywczy i żądny zemsty. Prawdziwy powód wizyty Tywina poznajemy jednak na końcu – Martell potrzebny jest do składu sędziowskiego, który będzie zajmował się Tyrionem – domniemanym mordercą króla. Przekonanie Oberyna przychodzi Tywinowi ze zbyt wielką łatwością.

    I Tyrion, biedny Tyrion. Odwiedza go najwierniejszy z wiernych – Podrick, przemycając trochę jedzenia i dużo fatalnych wiadomości. Karzeł zostaje sam w katastrofalnej sytuacji – Sansa uciekła (Tyrion wydaje się nie być pewny, czy to nie ona zabiła króla), Shae została wysłana do Pentos, Bronn jest zbyt groźny, aby móc odwiedzić swojego szefa i kompana… pozostaje Jaime, który jak wiemy ze zwiastuna odwiedzi swojego brata. Na koniec kolejny cios – Podrickowi w zamian za zeznawanie przeciwko Tyrionowi zaproponowano tytuł szlachecki. Choć lojalność giermka wzięła górę, to jego pan wydał mu brutalny rozkaz – opuścić Tyriona, przyjąć tytuł szlachecki, a najlepiej uciec z Królewskiej Przystani.


    Wątek Daenerys zaczyna robić się trochę nudny i schematyczny. Wciąż powtarzane jest to samo rozwiązanie – kolejne miasto, w którym władcy naigrywają się z Matki Smoków (serio?! Nikt nie wymienia się tam wiadomościami?) i nie doceniają jej. Chwilę potem staje się coś, co sprawia, że Zrodzona z Burzy zyskuje, a panowie niewolników kończą w nieprzyjemny sposób. Jedynym urozmaiceniem dzisiejszych kilku minut z Daenerys był pojedynek Daario Naharisa z wysłańcem miasta Meereen. Choć prawdę mówiąc czekałem na trochę show. Ale przyzwyczailiśmy się już przecież, że ci, którzy walczą widowiskowo sukcesów raczej nie odnoszą. (jak pokazał nam choćby Sylvio, albo Bronn – będący z drugiej strony barykady).

    Lista podejrzanych o zamordowanie Joffrey’a:
    Lady Olenna
    Sansa
    Tyrion
    Oberyn Martell
    Littlefinger

    Kogo obstawiacie? Ja wciąż myślę, że za wszystkim stoi Lady Olenna. Uwaga! Jeśli czytaliście książki i doskonale wiecie, kto zamordował Joffa, nie odzywajcie się. Jakiekolwiek próby „naprowadzenia nieświadomych owieczek” na właściwy trop też wcale nie są mile widziane.

    Gra o tron:
    4x1
    4x2 "Podczaszy"

    zdjęcia: http://www.hollywoodreporter.com , http://www.serialowiec.pl

    4 komentarze :

    1. Anonimowy21/4/14 16:53

      Odcinek dziwny, zirytowało mnie dużo spraw. Praktycznie dostaliśmy same nieksiążkowe sceny. Nie było dłużyzn, więc się nie nudziłam, co się chwali, ale niestety wpadki były takie, że zgrzytałam zębami niczym Stannis. Wstrzymuję się jednak z oceną, bo piszę na gorąco.

      OdpowiedzUsuń
    2. Anonimowy21/4/14 18:02

      Littlefinger!

      OdpowiedzUsuń
    3. Anonimowy21/4/14 18:09

      Na pewno Lady Olenna. Paluszek dziś mówił Sansie o jej naszyjniku, a w poprzednim odcinku można zauważyć, jak babcia podkrada z niego jeden kamyczek.
      http://i.imgur.com/T6nAcw3.gif
      Ale możliwe, że zrobiła to na spółkę z Littlefingerem. Chociaż dziwi nieświadomość Margaery, przecież równie dobrze ona mogła napić się z tego kielicha.

      OdpowiedzUsuń
    4. Anonimowy21/4/14 23:41

      1) Scena z Ogarem, zwalona po całości, zrobili z niego złodzieja, oj nie tak było w książkach... Więc nie wiem jak można napisać że dostajemy "starego dobrego Ogara".
      2) Decyzja Sama jest idiotyczna, w Mole Town bezpieczniejsza? Sam doskonale wie że z obu stron muru szaleją dzicy, a wywozi Goździk z zamku... gdzie tu logika?
      3) Wycieczka za mur też jest conajmniej dziwna... Mance i tak i tak musi zaatakować Castle Black, czy jest tam 100 obrońców czy 100 tysięcy, nie ma wyjścia, a czas nie jest po jego stronie. Co oni myślą że jeżeli dzicy nie dowiedzą się że Jon ich oszukał to zaniechają ataku? Zaczekają aż będzie ich mnie? Wtf?
      4) Wątek Danuty zaczyna się robić nudny? To on był kiedyś nie-nudny? Jak jestem wstanie zrozumieć brak Belwasa, to nie rozumiem zmian w kreowaniu Daria, całkowicie nie książkowo, scena pojedynku strasznie zmarnowana... (gdzie jest Belwas?), jeszcze potem te szczały dosłownie 10 cm przed stopami... i ta pompatyczna przemowa, rzygam już tym wątkiem.
      5) Wiele innych scen też zwalonych (sept, Oberyn). Na plus właściwie jedynie Sansa/LF, Tyrion i może Stasiek, ale temu ostatniemu jeszcze sporo brakuje...
      6) Kwestia otrucia Joffa, przede wszystkim w książce nie jest wiadomo nic więcej co w serialu , LF coś tam więcej powiedział, ale żadnych konkretów, więc żadnych spoilerów być nie może. A z podanych typów można spokojnie wykreślić praktycznie wszystkich, zostają Olena i LF, którzy jak było pokazane działali razem, można tylko obstawiać kto był pomysłodawcą. Ze względu na różnice w samej postaci Marg, wskazywało by to Olenę, w książce Joff nie został omotany i był dla róż potencjalnie niebezpieczny, nieprzewidywalny.

      Ogólnie słabo... słabo coraz więcej odejść od książki i brak logiki w kilku przypadkach.

      OdpowiedzUsuń