• Kultura, głupcze!

    Gra o tron: 4x7: Leć, ptaszyno!




    Kolejny dobry odcinek. Wiedziałem, że proces Tyriona wprowadzi trochę świeżości w czwartym sezonie. Emocje na wysokim poziomie, postacie, których jakiś czas nie widzieliśmy, no i zwrot akcji. Tak, to jest to, czego oczekujemy od "Gry o tron".
    (Uwaga – klikniesz – przeczytasz moje refleksje o odcinku.
    Uwaga – klikniesz i czytałeś książki – nie spojleruj w komentarzach!)




    Jaime złości się na Tyriona, że ten zażądał próby walki. Kaleki brat za brata karła nie zawalczy, co jest dość logiczne, zwłaszcza w sytuacji, gdy ma się jedną rękę. Naturalnym wyborem jest więc Bronn, który już raz w próbie walki się sprawdził. Ale Bronnowi zmieniły się szaty, zmieniły się maniery, zmieniło się też nastawienie do własnego życia. Nie jest już najemnikiem, któremu zależy na przeżyciu kilku kolejnych dni w dobrobycie, ale człowiekiem, który ma się żenić. Człowiekiem z nadzieją na otrzymanie zamku.

    W sukurs przychodzi więc ktoś zupełnie niespodziewany. Ktoś, kto odczuwa radość z widoku martwych Lannisterów, tym razem decyduje się pomóc jednemu z nich. Oberyn Martell. Gdy dowiedział się, że przeciwko Tyrionowi Cersei wystawiła Górę, naturalnym dla niego wyborem było „walczę, zabijam, dokonuję zemsty”. Opowiedział więc Tyrionowi swoją historię, historię tego, co Góra zrobił jego siostrze i jej dzieciom. Opowiedział karłowi również historię z jego dzieciństwa – Cersei nienawidziła Tyriona już wtedy, gdy matka zmarła, rodząc karła. Szykuje nam się więc genialny (musi być genialny!) pojedynek Oberyna z Górą (to właśnie przewidziałem podczas oglądania ostatniego odcinka).

    Arya z Ogarem nadal przemierzają Westeros i napotykają martwych lub prawie martwych ludzi. Na dzisiejszej lekcji profesor Ogar pokazał swojemu uczniowi, gdzie jest serce i jak szybko zabić człowieka. Arya, pojętna uczennica, błyskawicznie zastosowała teorię w praktyce i dźgnęła Rorge’a – człowieka, który wraz z nią jechał na Mur i odgrażał się. Klasówka zdana na piątkę!

    A chwilę później, Ogar staje się człowiekiem w pewnym sensie uczuciowym, opowiadając Aryi o swoim bracie, o samotności na świecie i wykluczeni. Wszyscy na terenach kontrolowanych przez Lannisterów chcą go zabić, ale nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że ojciec krył Górę, a nie Ogara, gdy brutalniejszy z braci spalił połowę twarzy drugiemu. Poznaliśmy tę ładniejszą stronę Ogara, której do tej pory nie widzieliśmy.


    Ser Alliserowi Thorne nie podoba się, że wilkor Jona – Duch błąka się po Czarnym Zamku. Szczerze mówiąc, Alliser wygląda tak, że pewnie nie podobałoby mu się też, gdyby po Zamku biegał jednorożec. Snow doradza, aby zalać tunel, przez który przejść może armia Mance Rydera, na co nie przystają zarządzający. Widać jednak, jak na dłoni, że Jon Snow zdobywa coraz szerszy posłuch wśród szeregowych członków Nocnej Straży. 

    Dario Nahaaris, kierując się żądzą, zjawia się nieproszony w komnatach Daenerys i dość szybko dostaje to, czego chce. Królowa Smoków doskonale wyczuła, w czym najemnik jest najlepszy i postanowiła przeprowadzić mu egzamin.

    Chwilę później zjawia się Jorah, zazdrosny i jak zawsze mądrze doradzający. Zabicie wszystkich w Yunkai nie jest najlepszym pomysłem, co wyraźnie przekazał Jorah. Daenerys postanowiła też zagrać na uczuciach dwóch mężczyzn – Dario nie pojedzie negocjować do Yunkai, a wiadomość o tym przekaże mu Jorah („powiedz mu, że zmieniłeś moje zdanie”).

    Melisandre oddaje się przyjemnościom przed wyruszeniem w podróż. Jednocześnie pokazuje żonie Stannisa, co może zrobić, dzięki Panu Światła. Mikstury, które pozwalają oddziaływać na ludzi to tylko wierzchołek góry lodowej jej możliwości.

    Brienne z Podrickiem docierają do tawerny, w której spotykają kogoś, kogo my już znamy. Gorąca Bułka rozwija swoją kulinarną karierę, podając doskonałe nerki w cieście. Jednocześnie udziela kilku niezbędnych informacji Brienne, dotyczących Aryi Stark. Na koniec słodka scena – kolejny wypieczony przez niego chleb w kształcie wilkora. 

    A na sam koniec Sansa, budująca ze śniegu tak ładnie, jak tylko mieszkańcy Winterfell potrafią. I psychiczny Robin, który chwilę później wszystko niszczy. Peter Baelish nie potrafi powstrzymać żądzy i całuje Sansę, co dostrzega lady Arryn. Potem wypadki następują już szybko – groźba śmierci, Sansa na skraju Księżycowych Wrót, uratowana przez Littlefingera, który bez skrupułów zrzuca lady Arryn w przepaść, wyznając, że przez całe życie kocha jedynie Catelyn Stark.

    Czy pojedynek Oberyna z Górą zobaczymy już w następnym odcinku? Nie mogę się doczekać!


    zdjęcia: http://www.comickbookmovie.com

    0 komentarze :

    Prześlij komentarz