• Kultura, głupcze!

    9 zdań o: Boyhood



    Paradoks. To słowo, które najlepiej określa „Boyhood” i na którym mógłbym zakończyć tę recenzję. 

    To film bez konstrukcji - bez zawiązania akcji, kluczowego wydarzenia, po którym wszystko się zmienia. Wydaje się więc, że nie mógł odnieść sukcesu, a jednak zdobył już kilka nagród i światowe uznanie.  Mimo że „Boyhood” się nudzi, jest momentami przeciągnięty, przewidywalny, czasami wkurza i nie opowiada spektakularnej historii, to z każdą minutą odczuwałem większą przyjemność z jego oglądania. Jest nakręcony tak, jak przebiega życie - nie każdy dzień jest przecież wycieczką do Disneylandu. To uniwersalna historia o dojrzewaniu, popełnianiu wciąż tych samych błędów, ale i szeroki obraz amerykańskiego społeczeństwa i kultury. Z dobrą ścieżką dźwiękową i zdjęciami, klimatem momentami przypominający „Into the Wild”. No i jego skala – jedno dzieło tworzone przez 12 lat – to musi robić wrażenie.



    zdjęcie: http://www.forbes.com

    2 komentarze :

    1. ja mam mieszane uczucia,doceniam to co zostalo wyzej wymienione czyli 12 lat pracy,to iz jego sukcesem jest wlasnie ta prostota,brak wygorowanych scen.Prosty i nudny jak wieksza czesc naszego zycia.Ale ja jednak osobiscie nie przepadam za tego typu filmami i uwazam,ze nadmiar nominacji jest zbedny.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. też tak myślałem podczas oglądania, że w sumie największa zaleta to że 12 lat ten film był tworzony i w ogóle wow, szacunek. Ale tak oglądałem, oglądałem i mi się podobał coraz bardziej i lepiej trafiał. Chociaż gdybym jak najbardziej racjonalnie miał wystawiać ocenę, to pewnie musiałbym wystawić niższą niż 8.

        Usuń