Mam problem z „Idą”. Obejrzałem ją już jakiś czas temu i magii, którą dostrzegają krytycy w Polsce i – przede wszystkim – na całym świecie jakoś dostrzec nie jestem w stanie. Podobnie zresztą jak ludzie, z którymi o tym filmie rozmawiałem.
Owszem, jest piękny od strony technicznej – ma doskonałą jazzową muzykę, wysmakowane czarno-białe zdjęcia, ale ma też udziwnione kadry, z którymi nie czułem się do końca swobodnie. Trójka głównych aktorów (Agata Trzebuchowska, Agata Kulesza, Dawid Ogrodnik) gra przekonująco i subtelnie. I taki jest ten film – subtelny również w formie, historii i reżyserii - bez wybicia pewnych słów, przyspieszenia akcji, ba! Odnoszę wrażenie, że również bez jednoznacznej puenty. Niektórzy powiedzą, że to właśnie jego największa zaleta – że możemy sobie w jego ramy wstawić takie interpretacje, jakie tylko przyjdą nam do głowy. Ja jednak do tego przekonany nie jestem.
zdjęcie: http://www.themoviegourmet,com
Ja mam z "Idą" podobnie - film jest ładny, nieźle zagrany, ale naprawdę nie rozumiem jego fenomenu i szarży przez wszystkie rozdania nagród - co nie znaczy, że się z tych nagród nie cieszę i uważam je za spisek ;-) Ale nie umiem zrozumieć co widzą w nim widzowie i krytycy zagraniczni - o czym jest dla nich ten film? Czy dostrzegają to, co dostrzegają Polacy, a może właśnie dostrzegają coś zupełnie innego? Ja przynajmniej cały czas mam wrażenie, że coś jednak w tym filmie przeoczyłam ;-)
OdpowiedzUsuń"Ida" jest świetna. Bez dwóch zdań. I zasługuje na najwyższe uznanie.
OdpowiedzUsuńAle uważam jednocześnie, że w ostatnich latach polskiego kina mogliśmy obejrzeć równie dobre, a może i nawet lepsze filmy, które nie były aż tak uznane w świecie. Dla przykładu można wymienić: "Różyczkę", "Pokłosie", "Różę", "Plac Zbawiciela", "Symetrię", "Papuszę", "Rewers", "Sztuczki", "Wenecję", "Układ".
Pawlikowski wie doskonale jak musi wyglądać promocja filmu i mam nadzieję, że będzie pomocną ręką dla przyszłych twórców rewelacyjnych polskich projektów, bo tych jest naprawdę coraz więcej.